Quantcast
Channel: Macaroni Tomato
Viewing all articles
Browse latest Browse all 41

Dawid Woliński 2012 show.

$
0
0



Mamy w Polsce mężczyzn ubranych źle, mamy mężczyzn ubranych dobrze, bardzo dobrze i mamy Dawida Wolińskiego. Nie wiem czy za sprawą białych zębów, które błyskają w Warszawie, czy za sprawą niebieskich oczu podkreślonych przez błękitnego Bentleya, Dawid Woliński mnie prześladuje. Wpadam na niego od czasu do czasu w różnych miejscach Warszawy i za każdym razem czuję się jak ofiara stalkingu, która stanęła twarzą w twarz z prześladowcą. Prześladuje mnie bowiem uśmiech Dawida Wolińskiego. To uśmiech postkoitualny, uśmiech człowieka rozluźnionego, który nie musi się napinać, niczego udowadniać, który nic nie musi, za to chce.  Ten uśmiech prześladuje mnie oczywiście dlatego, że go posiadaczowi zazdroszczę. Chciałbym osiągnąć ten stan zawodowego sukcesu i spełnienia, dystansu do świata (spekuluję, starając się odgadnąć naturę prześladowcy) który ten błogi uśmiech umożliwia.  Ten uśmiech to tak naprawdę najważniejszy element stylu Wolińskiego. Sam wystarcza, żeby uznać go za dobrze ubranego.  Cała reszta nie ma już wielkiego znaczenie bo i tak nie można oderwać oczu od bieli szkliwa. Ślad owego uśmiechu widać w pracy Wolińskiego to jasne.  Dla mnie Woliński jest trzecim klasykiem szlafroka. Pierwszym jest Tom Ford, drugim Hugh Hefner, trzecim właśnie on.

Kiedy zmierzałem 15 grudnia na pokaz Dawida Wolińskiego na Domaniewską spodziewałem się właśnie takiego szlafrokowego miksu, tej swoistej sprezzatury, którą uprawia od lat. I nie zawiodłem się, ale nie zabrakło też zaskoczenia.

Ok… jestem nowy na wydarzeniach ze świata mody tej rangi, pożerałem więc atmosferę przed pokazem zachłannie. Porównuję ją z premierami filmowymi na których bywam dość często. Jest zupełnie inna. Tyle ładnych, niepokojąco podobnych (ten sam chirurg?) damskich twarzy nie widziałem nigdzie indziej. Tutejsi sławni, są też bogaci (sławy filmowe najczęściej nie są). Mężczyźni, o dziwo, dobrze, a przynajmniej ciekawie ubrani. No tak… brakuje tu swetrowego tłumu „technicznych“ zapraszanych na filmowe wieczory. Marcin Tyszka poświęcił tłum perfumami, a kiedy rozległ się komunikat „proszę zajmować wolne miejsca“ odbyłem walkę o krzesło zwolnione przez panią Grycan przesadzoną do pierwszego rzędu.

W opowieść wprowadzała nas dekoracja dworca kolejowego z końca XIX wieku. Ale nie był to dworzec szykowny, dworzec z La Belle Èpoque, ale podmiejski dworzec pełen rzezimieszków, pachnący piwem i machorką. Zresztą dekoracja wydaje mi się być lepiej sklejona z męską częścią kolekcji.  Jakie mam  z nią skojarzenia? To jakby ktoś zmieszał dickensowski Londyn z filmem „Snatch“. Pewne jest więc, że mężczyzna w meloniku (a meloniki pojawiły się parę razy), nie jest tu zagubionym dżentelmenem, ale złodziejaszkiem któremu melonik udało się zdobyć.  Futro do samych kostek, to nierozważnie noszone trofeum z mokrej roboty. Kożuch czy płaszcz z futrzanym kołnierzem już lepiej pozwalają się wtopić w dworcowy tłum.

Zresztą te kożuchy czy płaszcze najczęściej miały szalowe kołnierze, kolejny ukłon w stronę dawnych czasów. Styl ten już niemal wymarł. Kto z nas widział szalowy kołnierz na płaszczu gdzie indziej niż na starych rycinach? Płaszcze bywały przepasane skórzanymi pasami zawiązanymi jak pasy do trencza. Gdyby zatknąć za nie noże, nikt nie uznałby, że są tu nie na miejscu.

Skojarzeń z czasami Dickensa nie widać już w wyborze tkanin. Jednobarwne, czasem o ciekawej fakturze, ale nigdy nie wzorzyste, nie znalazłyby miejsca w garderobie chłopca z ferajny tamtego czasu. Monochromatyczna kolorystyka, z dominacją czerni, szarości, bieli (ale też brązy czy beże) uwspółcześnia ubrania i powoduje, że oddalają się od teatralnych kostiumów.

Spodnie najczęściej zaopatrzone były w dwie fałdki na zewnątrz. Są bardzo szerokie na górze, ściśle opinają łydki i mają oczywiście obniżony krok. Buty, sztyblety, pewnie znajdziemy w kolekcji Kazara, sponsora pokazu.

Z tej części pokazu najmilej wspominam kożuszek do połowy uda. Duży kołnierza, nonszalancko wykończone brzegi… ciekawy.






W drugiej części męskiej kolekcji miałem wrażenie, że dickensowski świat zniknął zupełnie. To był powrót do szlafrokowego stylu Wolińskiego. Ubrania miały ledwo zaznaczoną konstrukcję i bardzo luźna formę. To były ubrania do noszenia, w  tym sensie, że dopiero osoba noszącego nadaje im kształtu i sensu. Oglądanie ich na wieszaku musi wymagać dużej wyobraźni.

Dominacja szarości i czerni tym razem była niezachwiana. Spodnie ciągle pozostawały z niskim krokiem i ostro zwężały się do kostek. Rzecz charakterystyczna to, to, co dzieje się koło szyi. Miękki, długi szal przyjmował różne formy. Czasem przepoczwarzał się w luźny, monstrualnie duży golf, czasem był kołnierzem kurtki, czasem ogromnym kapturem.





Woliński przedstawił spójną wizję, w której pewność siebie jest nieodzownym akcesorium. Właśnie ta efameryczność, brak zdecydowanej formy powodują, że trzeba tą formę w nie wlać. To ubrania (zwłaszcza z drugiej części) przy których najważniejsze jest pytanie jak będą noszone. Dopiero pewny krok i uśmiech je „robią.  Ale czy tak nie jest w przypadku wszystkich ubrań?


Zdjęcia za: styledigger.blogspot.com

Viewing all articles
Browse latest Browse all 41

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra